Odmiana
– Peter Debruge
„Zarządzany (więcej niż reżyserowany) przez pomocnika motion-capture, który stał się gwiazdą przeboju kinowego, Andy Serkis, Venom: Let There Be Carnage ma wszystkie oznaki łapania gotówki Scenografia wygląda niechlujnie, efekty wizualne są wszędzie, a śmiech odbywa się w dużej mierze kosztem filmu. Ale wprowadza Carnage, więc pod tym względem misja zakończona. Ironia polega oczywiście na tym, że w ich pośpiech, by wprowadzić sequel do kin, dyrektorzy nie mogli wiedzieć, że globalna pandemia wkroczy, by opóźnić premierę o rok. Gdyby tylko zwolnili tempo i poświęcili czas na wymyślenie lepszej historii.
„Napisany przez gwiazdę Toma Hardy’ego i długoletniego współpracownika Kelly Marcel, film rozwija chemię między tytułowym kosmitą a człowiekiem, którego zmuszony jest zamieszkać w ziemskiej atmosferze. Ale odrębność tej więzi z kumplami często jest zagłuszana gigantycznymi fragmentami chaosu komputerowego, które są dokładnie takie same, jak te, które można znaleźć w filmach dobrych facetów. Choć zadowoli większość fanów pierwszej części z 2018 roku, Carnage udowadnia, że zmęczenie superbohaterem dotyczy również nie-bohaterów”.
„Brytyjski aktor Andy Serkis, bóg hobbita, który prawdopodobnie zna ten świat komiksów gatunku i fantazji lepiej niż większość, reżyseruje film, choć czuje się tu bardziej jak życzliwy konferansjer: głównie jest to okazja do obejrzenia Hardy’ego sprzeczającego się ze swoim alter ego CG, który wygląda jak rozwścieczony kleks z zębami piranii i mówi jak frontman doom-metalu, o przekąskach i sprzątaniu – Venom może zaspokoić swoje potrzeby czekoladą i kurczakami, choć oczywiście woli ludzkie mózgi – i niech Harrelson z radością przeżuwa ekran. Jest kilka scen o dużym zasięgu, w tym szaleńcze starcia w więziennej komorze śmierci i przepastnej katedrze, chociaż rozbijające się, chaotyczne sceny walki wydają się być tak obowiązkowym hałasem między przekomarzaniem się.
Screen Rant – Molly Freeman – 2.5/5
„Ostatecznie, Venom: Let There Be Carnage cierpi nieco pod ciężarem oczekiwań. [Kelly] Marcel nie tylko stara się nadać fanom pierwszego filmu więcej dynamiki między Eddiem i Venomem, jednocześnie dając im łuki postaci, ale Serkis ma za zadanie dostosować najbardziej znanego i ukochanego antagonistę Venoma w Carnage i zapewnić dobrze rozwinięty historia złoczyńcy w procesie. Wynik wydaje się być ciągnięty w zbyt wiele kierunków i kończy się bardzo nieporządnym. Na szczęście częścią uroku rozwijającej się serii filmów o Venom jest ten bałagan. Pierwszy film był głupi, niechlujny i zabawny, a sequel jest jeszcze bardziej (celowo, co tylko trochę umniejsza jego urok), ale wciąż jest to szalenie rozrywkowa przejażdżka”.
IndieWire – Kate Erbland – C+
„Nieuchronnie wszystkie te odmienne postacie, ludzie i kosmici, zabawni i nudni, zostaną zmuszeni razem do ostatniej bombastycznej bitwy, wszyscy wymachujący kończynami obcego symbionta i Harris-wydawane krzyki. Całe budynki padają i nie widać ani jednego cholernego homara, ale Hardy ma chyba więcej zabawy niż ktokolwiek z ostatnich kilkunastu wycieczek do MCU, a ta zaraźliwa radość wystarczy, by cała sprawa ruszyła dalej. Żadna inna seria superbohaterów o dużym budżecie nie poszła tak całkowicie w prawdziwej komedii niż Venom, i chociaż mięso tej historii brzmi przerażająco – obce symbionty? seryjny morderca z supermocami? bohater, który lubi jeść ludzi? – w całym filmie prawie nie ma ciężkiego momentu. To wszystko jest bardzo, bardzo zabawne, ale jest też bardzo, bardzo głupie”.
Zderzacz – Matt Goldberg – B
”Przypuszczam, że jeśli chcesz, aby Twoje filmy z komiksami były odtwarzane nieco prostsze, wtedy Let There Be Carnage będzie frustrujące. Nie jest to sprośna komedia jak Deadpool ani ciemniejszy obraz superbohatera, jak Batman. Istnieje niezręcznie pomiędzy, ale przynajmniej poprzez skłanianie się bardziej ku komedii, otrzymujesz zabawny, choć natychmiast zapomniany obraz, w którym muskularny kosmita CGI strzela dowcipami. Kiedy musi walczyć z inną rzeczą CGI, natychmiast straciłem zainteresowanie, ponieważ nie jest to film o postaci lub historii, ale o wibracjach. Być może mógłbyś odpowiedzieć, że powinniśmy wymagać więcej od naszych filmów, ale powiedziałbym, że nie brakuje nam filmów o superbohaterach z wyższymi aspiracjami. Przynajmniej Venom: Let There Be Carnage jest tak zabawne, jak jednorazowego użytku”.
“Zaangażowanie Serkisa pozwala CGI Venomowi odgrywać prawdziwą rolę kolegi u boku Hardy’ego. Rozmowy Eddiego z jego głupkowatym kumplem mają antagonistyczny ładunek, a symbiont zyskuje bardziej zabawną osobowość dzięki sprytnemu wdrożeniu mocy Venoma w życiu osobistym i zawodowym Eddiego. Na początku film przypomina zwariowaną mieszankę Ratatouille i The Silence Of The Lambs, a Woody Harrelson wciela się w rolę Hannibala Lectera jako seryjnego mordercę Cletusa Kasady’ego.
„Niestety, sequel jest niczym więcej niż niezapomniane 90 minut, które ledwo można zaoszczędzić dzięki ekscytującej scenie w połowie napisów. Przy odrobinie szczęścia Venom: Let There Be Carnage z wiekiem będzie coraz lepszy, podobnie jak jego poprzednik, ale na razie to tylko rozczarowanie”.
Aby uzyskać więcej informacji o największych wydaniach 2021 r., zapoznaj się z naszym przewodnikiem po tym roku najważniejsze daty premiery filmów.