Oferta iPhone’ów firmy Apple znajduje się obecnie w dość dziwnym miejscu. Kiedyś opisałem portfolio firmy z Cupertino jako mieszankę opcji „premium, więcej premium i najbardziej premium”, bez absolutnie żadnych odpowiednich iPhone’ów klasy podstawowej. Podtrzymuję te słowa teraz bardziej niż kiedykolwiek.
Dlaczego jest to problematyczne? Cóż, chociaż raz smartfon, choć bardzo wydajny pod względem specyfikacji, wygląda archaicznie. Tego rodzaju ramki wyglądały na przestarzałe nawet w 2017 roku, kiedy
po raz pierwszy je usunięto. W 2023 roku są one nie do przyjęcia… zwłaszcza za cenę 429 USD.
Kolejnym problemem dla użytkowników Apple z ograniczonym budżetem jest fakt, że seria mini, bardziej kompaktowa i tańsza alternatywa dla waniliowego iPhone’a, została zastąpiona z serią Plus, której cena zaczyna się od 900 USD. Mamy więc do wyboru jedną mniej tańszą opcję.
Oznacza to, że nie tylko średnia cena iPhone’a ponownie rośnie, ale także, że w ciągu najbliższych kilku lat próg wejścia, z wyjątkiem istniejącego SE 3, zostanie ustalony na stałe w 800 USD + zakres. Jakie więc wybory mają użytkownicy Apple, którzy nie chcą zaszaleć? Czy można znaleźć złoty środek?
Podatek Apple: dlaczego nie może istnieć coś takiego jak „tani” iPhone
Zacznę od stwierdzenia, że produkty Apple będą zawsze kosztują więcej niż ich alternatywy, tak po prostu jest. W końcu strategia cenowa odegrała rolę w uczynieniu firmy z Cupertino najcenniejszą firmą na świecie – nie ma żadnego powodu, dla którego gigant technologiczny miałby teraz zmieniać biegi. Właśnie dlatego SE, ze swoim dziesięcioletnim projektem, jest wciąż droższy niż typowy średni telefon z Androidem, mimo że technicznie jest najtańszym iPhonem na rynku. Ale w jaki sposób Apple może to przyspieszyć bez narażania sprzedaży swoich telefonów z wyższej półki?
Nadszedł czas, aby wspomnieć, że nie wierzę w popyt na iPhone’a Pro, iPhone’a Pro Max, a nawet hipotetycznego iPhone’a Ultra drastycznie spadnie, jeśli Apple wypuści budżetowego iPhone’a. Zwłaszcza jeśli nie pozycjonują go jako bezpośredniego konkurenta. Pozwól, że doprecyzuję.
IPhone SE 4: czy to jest kierunek, w którym Apple powinno zmierzać?
Źródło zdjęcia — Jon Prosser i Ian Zelbo
Jak wspomniano wcześniej, największy Wadą iPhone’a SE jest jego przestarzały wygląd. Oczywiście Apple również o tym wie i być może dlatego następca obecnego modelu przyjmie konstrukcję „z nacięciem”, wprowadzoną po raz pierwszy przez iPhone’a X ponad 5 lat temu.
To, czy iPhone SE 4 będzie ostatecznie przypominał iPhone’a XR, iPhone’a 13 czy iPhone’a 14, nie ma znaczenia. Waniliowe iPhone’y przejdą w tym roku na układ Dynamic Island, zwalniając miejsce dla potencjalnego przyszłego iPhone’a SE. Pozwoli to częściowo zachować wizualną różnicę między iPhone’ami z wyższej półki a budżetowymi.
Jednak wyeliminowałoby to również jeden z kluczowych atutów iPhone’a SE — jego niewielkie rozmiary. Na rynku słuchawek 6”+ jest to wyjątkowa zaleta, której nie należy rezygnować z lekką ręką. Zwłaszcza po zakończeniu iPhone’a mini. Czy istnieje rozwiązanie tej zagadki?
IPhone SE mini: kompaktowa, podstawowa opcja z nacięciem
A co by było, gdyby Apple połączył iPhone’a SE i iPhone’a mini? W ten sposób firma z Cupertino mogła zatrzymać w swoim portfolio (1) kompaktowy smartfon i (2) podstawową, budżetową opcję w tym samym pakiecie. Co najważniejsze, hipotetyczny iPhone SE mini nie stanowiłby zagrożenia dla innych iPhone’ów w ofercie firmy. Urządzenie byłoby nie tylko tańsze, ale byłoby inne. Tym samym będzie w stanie przyciągnąć uwagę nie jednego, a dwóch typów użytkowników-tych z ograniczonym budżetem i tych, którzy mają dość dużych smartfonów.
Rozsądne jest pytanie, czy taka decyzja zraziłaby obecnych użytkowników iPhone’a SE i iPhone’a mini. Odpowiedź to jasne „nie”. Użytkownicy iPhone’a SE już czują się komfortowo z mniejszą powierzchnią-jeśli już, to mini byłby ulepszeniem. I odwrotnie, użytkownicy iPhone’a mini nigdy nie odrzuciliby możliwości skorzystania z głównego atutu SE-niższej ceny.
Krótko mówiąc, iPhone SE mini byłby podobnie kompaktowy jak mini i miał podobną cenę jak SE, tworząc sytuację korzystną dla obu stron, w której kupujący uzyskaliby to, co najlepsze z obu światów. Wisienką na torcie jest to, że Apple nic by w tym procesie nie straciło.
Wniosek: czy Apple w ogóle potrzebuje opcji podstawowej?
Apple oczywiście kładzie nacisk na swoje iPhone’y Pro i Pro Max, więc każda budżetowa opcja powinna być zaprojektowana w taki sposób, aby zachować wspomnianą dynamikę. Dlatego zasadniczo „odnowiony” iPhone z nacięciem nie jest dobrym pomysłem dla firmy z Cupertino.
Jednak stworzenie kolejnego klona iPhone’a 6 i oznaczenie go jako modelu SE również nie wchodzi w grę. Takie posunięcie ze strony Apple skłoniłoby początkujących użytkowników do szukania smartfona gdzie indziej lub zakupu starszego, potencjalnie od sprzedawcy.
Chodzi o to, że każdy producent potrzebuje pozorów równowagi w swoim portfolio, zwłaszcza gdy dana firma ma tak rozbudowany ekosystem urządzeń. Jest dużo pieniędzy do zarobienia poza segmentami rynku premium i ultra-premium, a dzisiejszy użytkownik iPhone’a SE może pewnego dnia kupić iPhone’a Pro Max.
IPhone mini, przemianowany na SE, ma sens zarówno dla konsumentów, jak i dla Apple. Wreszcie, dołączając monicker SE do urządzenia, nie byłoby potrzeby corocznych aktualizacji. Apple może utrzymywać urządzenie dłużej i aktualizować je tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, dając w ten sposób użytkownikom spójną, sensowną i unikalną opcję podstawową.