Obraz: Nintendo Life
Funkcje Soapbox umożliwiają naszym indywidualnym autorom i współpracownikom wyrażanie opinii na gorące tematy i losowe rzeczy, nad którymi się zastanawiają. Dzisiaj Ollie chce wyjaśnić, dlaczego Breath of the Wild pozostanie jego ulubioną Zeldą w otwartym świecie, pomimo ulepszeń Tears of the Kingdom…
Grałem w The Legend of Zelda: Tears of Królestwo włączone i wyłączone przez ponad 40 godzin od jego uruchomienia. Wiem, że to marne grosze w porównaniu z niektórymi ludźmi, ale dla mnie to znaczna część czasu. Jednak około godziny 35 dokuczała mi myśl, której nie mogłem się pozbyć. Teraz jestem w punkcie, w którym jestem w stanie w pełni wyrazić to, co czułem, choć podejrzewam, że prawdopodobnie ci się to nie spodoba:
Nie podoba mi się Tears of the Kingdom tyle co Breath of the Wild.
Teraz chcę wyjaśnić coś, zanim pójdę dalej. Dla mnie Tears of the Kingdom to wciąż bez wątpienia doświadczenie 10/10, podobnie jak BOTW w 2017 roku. Pod wieloma względami jest to prawie na pewno lepsza gra niż jej poprzedniczka, szczycąca się znacznie rozszerzonym światem, nową i ulepszoną mechaniką rozgrywki, bardziej wciągająca fabuła… Mógłbym kontynuować.
Hyrule, zgodnie z zamierzeniami natury — Obraz: Nintendo
Powód, dla którego nadal wysoko cenię Breath of the Wild, jest jednak jeden: jest to po prostu znacznie czystsze doświadczenie niż Tears of the Kingdom. Pozwól, że wyjaśnię, co mam na myśli.
Pomimo faktu, że nowicjusze mogą z radością wskoczyć do Tears of the Kingdom bez wcześniejszej wiedzy, zdecydowanie wydaje się, że ta kontynuacja — być może bardziej niż jakakolwiek inna — została stworzona specjalnie dla tych który spędził ostatnie sześć lat wędrując po otwartym świecie Hyrule. To Nintendo mówi: „Zgadza się, znasz ten świat od początku do końca, więc teraz zabawmy się, rozbijając go”.
Rzeczywiście, Hyrule ma wrażenie, że został zgięty i skręcony, zanim jeszcze postawiłeś stopę na Powierzchnia. Niewiarygodnie głębokie Przepaści przebijają krajobraz, Podniebne Wyspy przyciągają wzrok ku niebu, a nawet całe regiony zostały subtelnie — czasami zasadniczo — zmienione, aby obalić Twoje oczekiwania.
Nintendo dołożyło wszelkich starań, aby Hyrule znów poczuł się jak nowy, i tak jest. Błyskawica nie uderza jednak dwa razy, a pomimo wszystkich ulepszeń Łzy Królestwa nie są w stanie – moim zdaniem – dorównać czystej radości płynącej z przemierzania znacznie cichszego, bardziej naturalnego Hyrule w Breath of the Wild.
Oczywiście ostatecznie sprowadza się to do osobistych preferencji. Widziałem już sporo osób, które stwierdziły, że wolą Hyrule Tears of the Kingdom, ponieważ jest wypełnione większą ilością rzeczy do zrobienia, ale dla mnie, szczerze mówiąc, czasami wydaje się to trochę przytłaczające i ostatecznie zmniejsza moją radość. Dla każdego obozu Bokoblinów w Breath of the Wild jest teraz dodatkowe zadanie poboczne, zagubiony Korok, pogrążony w strachu Addison, przepaść, dystrybutor urządzeń gacha i nie tylko. Dużo więcej.
Obrazy: Nintendo Life
Tyle się dzieje, a dla kogoś, kto lubi zanurzyć się w tym doświadczeniu i całkowicie się pogubić, to prawie za dużo. W Breath of the Wild zdecydowanie rozpraszały uwagę rozsiane po całym kraju, aby odciągnąć cię od zamierzonego celu, ale wydawały się bardziej naturalne i organiczne; być może skrzynia ze skarbami ukryta w wodzie lub grupa posągów oczekujących na ofiarę z jabłka. Kuszące trio drzew, które zauważasz, gdy masz zamiar szybować gdzie indziej. Mistrzowski projekt świata dewelopera z linią wzroku był wystarczająco gęsty, aby wzbogacić twoją podróż z punktu A do punktu B, ale nigdy wystarczająco gęsty, aby całkowicie wykoleić cię z wykonywanego zadania.
Kiedy biegnę przez Hyrule Field w Tears of the Kingdom i przypadkowo natknąłem się na kilka urządzeń Zonai, które zostały dogodnie umieszczone dla mnie do zbudowania balonu na ogrzane powietrze, napełnia mnie to niepokojem. Najwyraźniej powinienem coś z tym wszystkim zrobić, ale co? Czuję się winny, jeśli to omijam, ponieważ jest to oczywiście coś, w co Nintendo chce, żebym się zaangażował. Ale dla mnie to kolejne rozproszenie uwagi w ogromnym oceanie rozproszeń.
Wszystko to może być po prostu skutkiem pogodzenia się z faktem, że się starzeję i trochę przyzwyczaiłem się do swoich zwyczajów, i jest mi z tym dobrze. Mam roczną córkę, a to w połączeniu z faktem, że pracuję w tak szybko rozwijającej się branży, sprawia, że lubię tytuły, które nie bombardują mnie nowymi pomysłami i rozpraszają uwagę co dwie sekundy. Breath of the Wild, ze swoją uspokajającą naturą i chęcią przyjęcia odrobiny ciszy i spokoju, wciąż jest idealną grą do zabicia czasu.
Trochę spokoju — Zdjęcie: Nintendo
Tears of the Kingdom nieustannie próbuje przyciągnąć moją uwagę, pomimo fakt, że miał go od chwili, gdy wyszedłem z Pokoju Przebudzenia. Nie zrozumcie mnie źle, cieszę się z poszczególnych elementów — Tears of the Kingdom to niezwykłe oprogramowanie. Ale kiedy kurz opadnie w nadchodzących tygodniach i miesiącach, ponownie uruchomię Breath of the Wild, kiedy będę gotowy na kolejną przygodę w Hyrule.
Wolisz TOTK’s bardziej zajęty Hyrule czy spokojniejsze ujęcie BOTW? (46 głosów)
Wolę wyraźne (bardziej) widoki BOTW17%Lubię mieć więcej do zobaczenia i zrobienia w TOTK43%Oni obie są równie urocze39%