Finały rozpoczynają dwutygodniową zamkniętą wersję beta we wtorek, 7 marca. W tym czasie deweloper Embark Studios ma nadzieję zaprezentować swoją drużynową, darmową strzelankę tak zwaną „wirtualną walką” że obiecuje, że „przesunie dynamikę środowiska, zniszczenie i wolność gracza do granic możliwości”. W poście na blogu Steam promującym wspomnianą fazę beta, producent wykonawczy gry mówi o „odblokowaniu Święty Graal dewelopera”, po czym powiedział nam, że „zniszczeniem i ruchem po stronie serwera prawie wszystko w The Finals może zostać zniszczone”.
Jesteśmy karmieni tą samą linią podczas pokazu cyfrowego, motywy biblijne i tak dalej. Będąc brutalnie szczerym, wydaje się, że to wszystko brzmi jak słowa marketingowców, którzy z zapałem pchają produkt. Co oczywiście jest w porządku. Twórcy i zespół ds. PR gry są tutaj, aby promować The Finals, a ja jestem tutaj, aby w nią zagrać. Po prostu… cóż, mam wrażenie, że słyszeliśmy tę lub podobną gadkę już milion razy.
Ale kiedy 20 minut później zburzę całe piętro wielopiętrowego budynku pociskiem RPG z zasięgu — i gdy obserwuję, jak trzech wrogów (i jeden kolega z drużyny) spada z zniszczonego już betonowego baldachimu, kurz, gruz i ogromne odłamki szkła spadające wokół nich – nie mogę powstrzymać się od myśli: cholera, ci faceci mogą być na czymś.
Zburzyć dach
(Źródło zdjęcia: Embark Studios)
Widzisz, takie przebojowe scenografie napędzają finały. Podobnie jak komponenty sieciowe z szerszego katalogu zespołu deweloperów – Embark Studios składa się z byłych weteranów Battlefield i Battlefront – nieskryptowane, przypadkowe momenty w każdej rundzie zainicjowane przez graczy zapewniają, że spektakl pozostaje wysoki, a twoja otwarta szczęka pozostaje nisko, gdy świat dosłownie się rozpada Ty.
Jak i dlaczego to wszystko jest dość proste. The Finals to dystopijne Igrzyska Śmierci z teleturniejem przypominającym Smash TV, w którym uczestnicy muszą kraść, chronić i deponować skarbonki w trzyosobowych zespołach. W swojej krwiożerczej pogoni za sławą i fortuną będziesz walczył i zabijał członków przeciwnej drużyny w dowolny sposób, jaki uznasz za stosowny – strzelając do nich z dystansu, odstrzeliwując im głowy z bliska działem kalibru 12, podrzynając gardła pistoletem inspirowany kataną atak z ukrycia lub, jak wspomniano powyżej, niszczenie gruntu pod ich stopami za pomocą dobrze umieszczonego granatu o napędzie rakietowym. Różnorodność jest przyprawą życia, tak mówi odwieczne porzekadło, ale w The Finals to samo dotyczy śmierci, ponieważ sukces zależy od zabójstwa przez pomieszanie rzeczy.
Ten sukces jest mierzony ilością pieniędzy, które ty i twoi koledzy z drużyny zdołacie zgromadzić podczas każdej rundy. Gdy zegar dobiegnie końca, drużyna z największymi zarobkami zostaje zwycięzcą – i chociaż nazwa gry polega na zamykaniu skarbonek i pomyślnym przenoszeniu ich do określonych bezpiecznych punktów, a la uniwersalna formuła Capture the Flag, jest tyle samo możliwości dla opłakanych piratów, którzy wykradają łupy w ostatniej chwili, gdy tylko nadarzy się okazja.
Przekonałem się o tym na własnej skórze podczas jednej szczególnie niefortunnej wymiany zdań z oportunistycznym przeciwnikiem. Podczas przenoszenia skrytki z pieniędzmi na pełnej drapaczy chmur mapie Seulu – obecnie The Finals ma tę mapę i inną w starym mieście Monako, nad brzegiem Riwiery Francuskiej – zostałem zauważony przez dwóch przeciwnych członków załogi i ścigałem trzy loty schodów. Spotkany w ślepym zaułku i zmuszony do myślenia w locie, rzuciłem granat w ścianę zewnętrzną, nie zwalniając kroku. Eksplozja spowodowała wybicie dziury w budynku i pęknięcie sąsiedniego szklanego świetlika znajdującego się za nim. Kontynuowałem sprint, rzuciłem się do następnego biurowca poniżej i zostałem szybko postrzelony w tył głowy z bliskiej odległości przez innego członka załogi, który właśnie tam się zatrzymał. Ledwo postawiłem stopę po zejściu z góry, a teraz mój mózg był rozbryzgany po całym pokoju – a mój nieracjonalnie szczęśliwy przeciwnik wystartował z moim zapasem.
Pieniądze, kochanie
(Źródło zdjęcia: Embark Studios)
„Jednak nawet przy bardzo miękkiej fabule jestem już pewien, że The Finals albo będzie walczyć, albo nurkować w swoich poszlakach”.
Podczas kolejnej awarii hitu to ja goniłem. Zlokalizowałem jednego wroga ze skrzynką z pieniędzmi i niepostrzeżenie śledziłem go w kierunku krawędzi mapy. Albo tak myślałem. Po wspięciu się na ścianę budynku i linią linową na platformę zbierającą chmury odkryłem, że zostałem zwabiony na prowizoryczny tor szturmowy – rzucony razem z ustawionymi przez graczy barykadami podobnymi do Rainbow Six: Siege. Zanim strzeliłem w głowę kolesia, o którym myślałem, że jest w posiadaniu pieniędzy, zdałem sobie sprawę, że dokonali zamiany z innym kolegą z drużyny, który niespodziewanie mnie okrążył i zjechał tą samą liną ze strefy zagrożenia. Stare switcheroo zrobiło mi na złość.
Z dala od pola bitwy przewidywalny, ale mile widziany zestaw opcji dostosowywania zapewnia godziny lekkiej rozrywki, podobnie jak odblokowanie szerokiego arsenału broni The Finals i różnych zestawów wyposażenia, które uzupełniają zestaw stylów gry na boisku w grze rankingowej lub zwykłej. Pod względem narracyjnym ten łuk progresji jest ujęty w myśl, że najlepsi gracze z programu telewizyjnego The Finals przyciągną usługi sponsorów z najwyższej półki, co brzmi podobnie do, powiedzmy, trybu kariery NBA 2K. Ale nawet z jego super miękkim akcentem w historii, jestem już pewien, że Finały albo będą walczyć, albo nurkować w swoich poszlakach; gdzie gracze nieumyślnie burzą budynki i podpalają świat gry, śmiejąc się przez całą drogę do banku.
Finały rozpoczynają zamkniętą wersję beta we wtorek, 7 marca (więcej informacji tutaj ), z nieokreśloną jeszcze pełną datą wydania.
Wielki fan dużych gier z dużymi liczbami? Oto najlepsze gry online, które obecnie zyskują na popularności