Sony wie, jak tworzyć przyzwoicie wyglądające gry. Architekci platform/magowie, których firma pracuje za kulisami, znają się na rzeczy, a jakakolwiek mroczna magia, którą wykorzystali, aby cały krzem i metal komunikowały się i przywoływała grafikę, którą mieliśmy na wyłączności na PS5, to poważna sprawa. Właściwie najlepsze w branży – jedyną rzeczą, jaką widziałem, która rywalizuje z własnymi materiałami Sony, jest jeszcze niewydane Final Fantasy 16 (i musimy na to poczekać do czerwca).

Spójrz na tę rozgrywkę i powiedz mi, że nie jest imponująca.

Wadą dążenia PlayStation do graficznej supergwiazdy jest kamień młyński PS4 na jego szyi. Tak, jasne, PS4 Pro to wciąż mocny zestaw, ale się starzeje. A podstawowy PS4 ledwo nadąża za grami przeznaczonymi dla niego, nie mówiąc już o ustępstwach obecnej generacji, które istnieją tylko dlatego, że światowy niedobór komponentów groził zjedzeniem marży Sony.

God of War Ragnarok, Gran Turismo 7, Forbidden West — to, co kiedyś uważano za kluczowe tytuły dostępne wyłącznie na PS5, pojawiły się również na PS4. A Sony było ostrożne, jeśli chodzi o ogłaszanie tego również podczas opracowywania, ponieważ wiedziało, że ludzie chcą „prawdziwych” gier nowej generacji. Szczerze mówiąc, te własne gry na PS4 były wspaniałe i posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że ​​są nawet najważniejszymi elementami biblioteki tej konsoli, ale istniało poczucie, że ich istnienie mogło coś powstrzymywać.

Ale, jak powiedział Herman Hulst z Sony Interactive Entertainment Worldwide Studios: „nie można zbudować społeczności ponad 110 milionów posiadaczy PS4, a potem tak po prostu od niej odejść”. Widzieliśmy więc, jak PS4 siedzi na ogonie PS5 od czasu premiery konsoli nowej generacji w 2020 roku. I dopiero teraz zaczynamy dostrzegać, że przepaść między pokoleniami ponownie się powiększa. Horizon Forbidden West: Burning Shores to pierwsza duża zawartość własna, która koncentruje się wyłącznie na PS5 od czasu Ratchet & Clank: Rift Apart.

I wiesz co? To zdumiewające.

Duże, czerwone, ładne.

Niezależnie od tego, czy spędzasz minuty, gubiąc się w gęstych, bardzo szczegółowych teksturach nowego kalifornijskiego środowiska Aloy, czy ponownie uruchamiając tryb fotograficzny, aby zbadać, jak jej twarz reaguje, gdy rozmawia ze swoją sympatią (tak , naprawdę – nie jest już jakimś dziwnym, bezpłciowym robotem-graczem!), gra działa wysublimowanie i wygląda niesamowicie na PS5.

Oczywiście jedna z głównych nowych mechanik w podstawowej grze obraca się wokół wody – więc jest o wiele więcej wodnych ekspedycji (wraz z przemyślanym nowym „trybem thalassofobii” dla tych, którzy boją się głębokiej wody, nie mniej), w których można zatopić zęby. W solankowej głębi sposób, w jaki światło rozprasza się na powierzchni i rozprasza na florze pod falami, nie przypomina niczego, co widziałem do tej pory w grach – nawet tytuły poświęcone podwodnym, takie jak Subnautica i Below Zero, nie mają nic na temat Horzion i jego Decima Kunszt silnika.

Och, prawo.

Nie potrafię wskazać, co jest lepsze od gry podstawowej. Oprócz bardziej tropikalnej lokalizacji, która wydaje się cieplejsza i bogatsza (jak na przykład letnia przerwa w porównaniu do szarego, starego rodzinnego miasta, wiesz?), Pakiet DLC wydaje się po prostu bardziej premium. Jak łyk importowanego lagera premium, a nie lokalnego 4% szczaw. Lub degustacja cennego kawałka czekolady z butikowego producenta czekolady i nie próbowanie tłustego, ziarnistego szlamu z najnowszej parodii przepisu Dairy Milk. Może to światło słoneczne DLC, może dlatego, że mam Aloy w kilku nowych wątkach, może dlatego, że uderzyłem moimi ostrymi jak brzytwa strzałami w wulkanizowane gumowe skrzynie różnych maszynowych bestii, ale całość wydaje się lepsza. Bogatszy. Bardziej gęsty. Bardziej żywy. To jest chyba siła PS5.

Wiemy już, że Sony próbuje wycofać własne gry na PS5 do 2025 roku. Sama firma Sony wskazała, że ​​od roku finansowego 2025 „50% jej tytułów będzie dostępnych na PS5, 30 % na PC i 20% na urządzeniach mobilnych”, a PS4 nigdzie nie widać. Jeśli rezultatem będzie więcej doświadczeń takich jak Burning Shores (graficznie, jeśli nic więcej), to cieszę się: jest czas i miejsce na tytuły międzypokoleniowe, ale jakieś trzy lata po wydaniu konsoli to nie jest to.

Subskrybuję usługę online o nazwie „Daily Clouds” i nadal nie widzę codziennie tak ładnych chmur.

Okres przejściowy PS4/PS5 był dobry, a widok God of War Ragnarok działającego na podstawowym PS4 przekonał mnie, że magia rzeczywiście istnieje, ale po zobaczeniu, co może zrobić Burning Shores, gdy Guerrilla i PlayStation układają wszystkie swoje zasobów w jedną platformę, jestem w końcu gotowy, aby zobaczyć, jak albatros w kształcie PS4 ześlizguje się z szyi wydawcy i tonie jak ołów w morzu. Czekaliśmy wystarczająco długo.

Categories: IT Info